Aleksander Kosiba urodził się 18 stycznia 1901 roku w Libuszy. O pochodzeniu swojej rodziny mówił tak: "... Nasza rodzina Kosibów, osiadła w Libuszy pod Gorlicami, poczęła się od przodka, który zawędrował tam ze Skandynawii... w okresie wojen szwedzkich... Dostał się pewnie do niewoli i osiadł tu na stałe. Na fotografiach sprzed wojny, gdym nie miał jeszcze siwizny, bieleje moja broda, biała jak len - ślad po wojowniczym przodku."
Po ukończeniu szkoły powszechnej w Klęczanach, jako jedyny z ośmiorga rodzeństwa, posłany został na naukę do gimnazjum w Gorlicach. Następnie studiował geografię, geologię i geofizykę na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Równolegle uzupełniał swoje studia w zakresie geodezji i fotogrametrii na Politechnice Lwowskiej. W okresie studiów czynnie uczestniczył w życiu studenckim, był aktywnym członkiem Koła Geografów, działał także w zarządzie Bratniej Pomocy i w zarządzie Domu Studenckiego. Aleksander Kosiba tak wspominał okres studiów "miałem szczęście: moimi profesorami byli tacy ludzie jak Romer i Arctowski(...)
Studiując dodatkowo geodezję u profesora Weigla otrzymałem wyjątkowo twardą szkołę. Przyjęto mnie na asystenta w wykonywaniu zajęć fotogrametrycznych na terenie przyszłego Narodowego Parku Tatrzańskiego..."
Po ukończeniu studiów do 1933 roku pracował w gimnazjum w Puławach. Corocznie w czasie wakacji wyjeżdżał do krajów polarnych i skandynawskich ośrodków naukowych, gdzie uzupełniał swą wiedzę przygotowując się do samodzielnych naukowych badań polarnych. "Oczywiście robiłem to na własny koszt - wspomina tamte czasy Kosiba - Jechałem do Danii, Norwegii czy Finlandii wyposażony jedynie w plecak, w którym mieścił się mój maleńki namiocik, rodzaj śpiwora i kuchenka. Bywając u znajomych składałem wieczorem wizyty w zamożnych domach, udając przy pożegnaniu, że idę do hotelu, a szedłem w istocie w podmiejskie zagajniki i tam rozbijałem namiocik."
W latach 1930 i 1931 uczestniczył w badaniach terenowych w północnej Laponii, gdzie "...odkrył wychodnie rudy żelaza. Zebrał próbki, określił stanowiska na mapie i w Tromso przekazał te wiadomości w zarządzie eksploatacji rud. Chcieli mu za to zapłacić, ale żadnego wynagrodzenia nie przyjął, twierdząc, że odkrycia dokonał przypadkowo podczas prac naukowych. Widziałem potem list nadesłany do Polski, ze szczegółową analizą rud, które zawierały bardzo wysoki procent żelaza. W liście były przekazane podziękowania dla odkrywcy."
W 1934 roku Kosiba został zaproszony do udziału w duńskiej wyprawie na Grenlandię kierowanej przez doktora O. Simonsena. "Duńczycy zaoferowali mi udział w pomiarach dokonywanych na zlecenie rządu. Rzetelną pracą mogłem otworzyć drzwi dla następnej, już samodzielnej, polskiej wyprawy. Otrzymawszy płatny urlop wyjechałem już jesienią 1933 do Danii, aby należycie przygotować się do powierzonego mi zadania. Rozpocząłem od studiowania dostępnej literatury na temat Grenlandii... Zacząłem uczyć się języka duńskiego, a częściowo i eskimoskiego..."
O niezłomnym charakterze polarnika tak pisał M. Janiszewski -"Podczas jednego z wypadów z grupą Eskimosów w głąb lądu zabrakło pożywienia. Wszyscy słaniali się z głodu na nogach. Gdy Kosiba gotował na prymusie ostatnią porcję kaszy, Eskimosi siedzieli wokół wpatrując się w garnek. Po ugotowaniu całą zawartość garnka podzielił między Eskimosów, sobie nic nie zostawiając. Fakt ten sprawił, że zdołał utrzymać grupę w surowym rygorze, aż do powrotu na wybrzeże. Przed śmiercią głodową ratowali się jedynie wygrzebywanymi spod śniegu jagodami. Po jednej z wypraw na lądolód grenlandzki Eskimos - towarzysz zarzucił mu na szyję piękny naszyjnik z serduszek wyciętych z kłów morsa - nic przy tym nie mówiąc. Ta wyprawa duńska przyniosła mi pewien sukces. Udało mi się wykonać nie tylko zamówienie rządu duńskiego, ale przeprowadziłem również liczne badania własne w zakresie glacjologii gleb strukturalnych, flory, form życia Eskimosów z regionów mało poznanych. Spostrzeżenia te gromadziłem niejako poza programem wyprawy, kradnąc godziny przeznaczone na sen, zdwajając wysiłek marszu nierzadko w ciężkich warunkach atmosferycznych, przemoczony w lodowatej wodzie. Pomiary moje przyczyniły się także do obalenia tezy, jakoby ląd Grenlandii dryfował z szybkością 17 m na rok." - wspominał A. Kosiba. Po niej w 1937 roku wydał swą pierwszą książkę, monografię geograficzną, zatytułowaną "Grenlandia".
W 1937 roku zorganizował pierwszą polską wyprawę na Grenlandię. Przygotowania do niej wspominał tak: "Zainteresowanie wyprawą było w społeczeństwie polskim bardzo wielkie. Rozmaite instytucje, do których zwracałem się o pomoc, świadczyły sumy na zakup instrumentarium glacjologicznego i meteorologicznego, filmów, ekwipunku transportowego, sań, nart, raków, lin alpejskich, czekanów, śpiworów, namiotów, sond batymetrycznych. Dużą część ekwipunku udało mi się wypożyczyć lub uzyskać bezpłatnie. Zakłady Balonowe w Legionowie uszyły dla nas za darmo namioty i śpiwory ze specjalnej powłoki, a całkowite zaopatrzenie w żywność konserwową otrzymałem od kilkudziesięciu przedsiębiorstw z całej Polski." Polska wyprawa badawcza przebywała na Grenlandii od 12 czerwca do 23 sierpnia 1937 roku, a uczestniczyli w niej: dr Aleksander Kosiba - kierownik wyprawy, glacjolog, inż. Stefan Bernadzikiewicz - alpinista, dr Antoni Gaweł - geolog, mgr Alfred Jahn - geomorfolog, Stanisław Siedlecki - meteorolog, dr Rudolf Wilczek - botanik, inż. Antoni Zawadzki - geodeta. Celem wyprawy było przeprowadzenie badań w terenie, gdzie panują warunki możliwie najbardziej zbliżone do tych, jakie istniały u nas na Niżu Polskim i wyżynach południowych podczas epoki lodowej. Program wyprawy uwzględniał badania meteorologiczne, glacjologiczne, geodezyjne, geologiczne, geomorfologiczne i botaniczne. Poza wieloma obserwacjami naukowymi, które objęły obszar prawie 300 km, na nowej mapie, wykonanej w skali 1:500000, pozostało szereg polskich nazw, jak Lodowiec Polonia, Góry Eugeniusza Romera, Góra Wawel, Jezioro Dybowskiego. Plon naukowy wyprawy był niemały, jednak druga wojna światowa spowodowała opóźnienie opracowania wyników badań oraz zniszczenie wielu materiałów.
"Przygotowując następną wyprawę(...) nie zdążyłem z opracowaniem własnych badań przed wybuchem wojny(...) Prześladujący mnie pech stanął znów na przeszkodzie! Spiesząc z przygotowaniem referatów na Kongres w Amsterdamie w 1938 i w Szwajcarii w 1939 pilnowałem, by zdołano na tę okazję przygotować sporządzone przez nas mapy(...) wiedząc, że muszą one wywrzeć na Kongresie wielkie wrażenie. Mapa w skali 1:50000 została przed moim wyjazdem do Amsterdamu wydrukowana, a mapy szczegółowe zabrałem w roboczych odbitkach. Wracałem z Kongresu w Szwajcarii w marcu 1939 w poczuciu odniesionego sukcesu
i dopiero na granicy Austrii otrzeźwiałem: tam już byli ludzie w brunatnych koszulach ze swastyką na ramieniu!(...) W kilka miesięcy później bomby spadły na budynek Wojskowego Instytutu Geograficznego i nasze matryce map szczegółowych spłonęły. Zostały przy mnie tylko te odbitki prowizoryczne. Przetrwały wojnę zakopane w ziemi w mojej rodzinnej wsi, a potem wykopane przez rabusiów poszukujących ukrytych skarbów, poniewierały się po okolicznych wioskach. Odnalazłem je niedawno dzięki przypadkowi, razem z dokumentacją, którą dopiero teraz [1975] opracowuję.(...) Nieodżałowaną stratę ponieśliśmy wszyscy, tracąc w pożarze laboratoriów PAT nasz film z wyprawy, nakręcony przez inż. S. Bernadzikiewicza według mojego planu w czasie wspólnych wypraw."
Lata okupacji hitlerowskiej przetrwał we Lwowie pracując W Instytucie Przeciwtyfusowym i tajnym szkolnictwie polskim. W 1945 roku przeniósł się wraz z większością profesorów lwowskich do nowo organizującego się Uniwersytetu Wrocławskiego. Tutaj osiadł na stałe i z niezwykłą energią i talentem rozwinął działalność organizacyjną, naukowo - badawczą i dydaktyczną. Zorganizowana przez niego Katedra i Obserwatorium Meteorologii i Klimatologii rozpoczęła działalność już 1 lutego 1946 roku. "Od października 1945 roku organizowałem Katedrę Meteorologii i Klimatologii Uniwersytetu i Politechniki we Wrocławiu. Najważniejszym i najpilniejszym było jak najwcześniejsze zorganizowanie i uruchomienie obserwatorium, dla uniknięcia dłuższej przerwy w obserwacjach po kompletnym spaleniu się obserwatorium Niemieckiej Służby Pogody*. Dłuższa przerwa byłaby szkodą niepowetowaną. (...) Obserwatorium uruchomiłem w lutym 1946 roku(...) Uruchomienie obserwatorium na gruzach Wrocławia było zadaniem bardzo trudnym, wobec niemożności zakupu instrumentów. Do dyspozycji miałem tylko nieliczne przyrządy z moich wypraw polarnych.(...) Część instrumentów musiała być w prymitywnych warunkach przerabiana i adaptowana z resztek zniszczonych przyrządów, a reszta wyszukana w różnych ośrodkach Śląska."
O wielkim zaangażowaniu Profesora w pracę badawczą mówi poniższy fragment artykułu R. Wójcika - "Październikowy wieczór 1945 we Wrocławiu(...) dochodziła godzina 21,(...) wychodził z ciepłej izby w ciemność ogrodu, skulony pod deszczem profesor Aleksander Kosiba. W wiadomym kącie parku czekała nań, prowizorycznie umieszczona na żerdzi, klatka meteorologiczna, zawierająca nader skromny jeszcze zasób instrumentów: termometry, termograf, hagiograf(...) Zapalając latarkę, odsłoniwszy żaluzje - po raz, który w tym dziesięcioleciu? - na jakże znane, w każdej kreseczce podziałki, w każdym załamaniu cyferki - skale przyrządów ocalonych z wojennej pożogi, przywiezionych do Wrocławia z długiej tułaczki, a pamiętający przecież czasy innej, jakże już odległej geoludzkiej ery..."W okresie kierowania Katedra profesor był inicjatorem lub uczestnikiem wielu przedsięwzięć naukowo - badawczych, jak badania nad klimatem i zanieczyszczeniem atmosfery w regionach silnie uprzemysłowionych na przykładzie Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Dla celów badawczych powołana została filia wysokogórska - Obserwatorium na Szrenicy w Karkonoszach. Aleksander Kosiba kierował Katedrą do czasu przejścia na emeryturę w 1971 roku. Odchodząc pozostawił tu bardzo liczną obsadę personalną oraz świetnie zaopatrzoną bibliotekę. Swoim zaangażowaniem w prace Katedry uczynił z niej ośrodek wielokierunkowych prac badawczych, niejednokrotnie pionierskich w nauce polskiej.
Praca badawcza Aleksandra Kosiby zaowocowała licznymi i liczącymi się publikacjami dotyczącymi klimatu Śląska. Zapoczątkował wydawanie "Prac Obserwatorium Meteorologii i Klimatologii Uniwersytetu Wrocławskiego". Pierwszy rocznik zawierający codzienne spostrzeżenia meteorologiczne z 1946 roku ukazał się w 1947 roku.
Aleksander Kosiba szczególnie zaangażowany był w prace związane z Międzynarodowym Rokiem Geofizycznym [MRG], trwającym od 1957 do 1959 i przedłużonym na rok 1960. Koordynacja działań w Polsce spoczywała na Polskiej Akademii Nauk. Profesor był członkiem utworzonego w 1954 Komitetu Międzynarodowego Roku Geofizycznego oraz Komitetu Wypraw Geofizycznych i Polarnych PAN. Aktywnie uczestniczył więc w opracowaniu programu badań MRG w kraju i na wyprawach.
"W ramach Polskiej Wyprawy Polarnej MRG na Spitsbergen był organizatorem i kierownikiem badań glacjologiczno - meteorologicznych, prowadzonych na lodowcach Werenskiolda i Hansa. Wyprawy MRG na Spitsbergen działały nieprzerwanie od lipca 1957 r. do sierpnia 1959 r. oraz w sezonach 1959 i 1960. Profesor wraz ze swoją grupą glacjologiczną uczestniczył w letnich badaniach. Grupa glacjologiczna dzięki staraniom profesora powiększała się z roku na rok.. Poprzez udział w wyprawach niektórzy, młodzi wówczas asystenci, na trwale związali się z badaniami polarnymi i glacjologią. Dla realizacji tych badań profesor zorganizował Stację Glacjologiczną na lodowcu Werenskiolda,(...) oraz drugą stację, pomocniczą, zlokalizowaną u czoła tegoż lodowca. (...) Jest tu okazja wspomnieć o wielkim harcie fizycznym i psychicznym profesora, który mimo dość zaawansowanego wieku, zawsze cały czas przebywał na stacji, ponosząc trudy niełatwego bytowania i mieszkania w małym, ciasnym, dwuosobowym turystycznym namiocie, a później w również ciasnym domku, stanowiącym pomieszczenie samopisów zdalnie rejestrujących."
W 1961 roku, w 100-lecie urodzin F. Nansena, Norweskie Towarzystwo Geograficzne obdarzyło go honorowym członkostwem za zasługi w badaniach polarnych. Doceniając wyniki badań Profesora nazwali jego imieniem przełęcz na Ziemi Wedel-Jarlsberga - Kosibapassat - 77o03'N, 15o28'E. Wysoko cenił sobie pobyt w 1963 roku w USA, gdzie pracował jako Visiting Professor na uniwersytecie stanowym w Columbus (Ohio). W czasie wolnym od programowych zajęć przemierzył Stany Zjednoczone i Kanadę odwiedzając ośrodki naukowe glacjologiczne i meteorologiczne.
W 1978 wydał swą ostatnią pracę naukową "Śniegi, lodowce - lądolody".
Z inicjatywy Klubu Polarnego Polskie Towarzystwo Geograficzne przyznało Profesorowi, w 1980 roku, medal za zasługi naukowe.
Aleksander Kosiba zmarł 18 września 1981 roku we Wrocławiu, a pochowany został w rodzinnej Libuszy.
Opracowała: mgr Mariola Mrozek